(C) Peero Lakanen |
Z okazji premiery nowego wydawnictwa zespołu Korpiklaani udał się nam porozmawiać z Samim Perttulą nie tylko o DVD Live At Masters Of Rock, ale także o nadchodzącym albumie, inspiracji i muzycznych marzeniach.
Paulina Łyszko: Cześć. Jak do tej pory mija Ci rok 2017?
Sami Perttula: Cześć! Dla mnie ten rok jest pracowity przez naukę i pracę. Korpiklaani potraktowało ten rok „lżej” jeśli chodzi o koncertowanie, ponieważ zdecydowaliśmy się przeznaczyć ten czas na nasze DVD i nagranie naszego nowego albumu.
PŁ: W sierpniu Korpiklaani wydało pierwsze w swoim dorobku DVD zatytułowane Live At Masters Of Rock. Jesteś podekscytowany premierą wydawnictwa?
SP: Oczywiście, że jestem! Jestem pozytywnie zaskoczony efektem finalnym, które się ukazało. Wygląda i brzmi jak my. Jestem z tego powodu szczęśliwy.
PŁ: Osobiście uwielbiam oglądać koncertowe DVD. To zawsze pomaga poruszyć twoją wyobraźnię i powrócić do wspomnień z koncertów. Ponownie choć trochę je poczuć. Masz jakieś ulubione koncertowe wydawnictwa?
SP: Zgadzam się. Koncertowe DVD są także świetnym sposobem na poznanie nowych zespołów. Jest to bardziej zajmujące, niż studyjne albumy, nawet jeśli nie jesteś zaznajomiony z muzyką. Cóż… w tym momencie żadne koncertowe DVD nie przychodzi mi na myśl, ale mogę zarekomendować dokument zatytułowany Soundbreaker, który opowiada o fińskim akordeoniście Kimmo Pohjonen. Nie opowiada o muzyce metalowej, ale mogę je polecić każdemu, kto jest zainteresowany akordeonem, fińskim szaleństwem i muzyką eksperymentalną.
PŁ: Sprawdzę je na pewno. Trudniej było ułożyć setlistę na koncert, który jest filmowany na potrzeby wydawnictwa?
SP: Spędziliśmy nad tym więcej czasu, niż zazwyczaj, ale na szczęście zagraliśmy już tyle koncertów, że całkiem nieźle wiemy, jak ułożyć dobrą i zajmującą setlistę. Materiał z naszego ostatniego albumu (mowa o wydanym w 2015 roku wydawnictwie Noita – przyp. PŁ) jest tam dobrze wyeksponowany, ale próbowaliśmy wybrać coś z każdego naszego krążka.
PŁ: Co bardziej preferujesz – mniejsze, klubowe koncerty, czy występy festiwalowe?
SP: Osobiście uwielbiam małe kluby, w których publika jest zaraz przed tobą. Łatwiej wtedy złapać więź ze słuchaczami i widzieć ich reakcje, jest to świetną zabawą. Z drugiej strony te obiekty zazwyczaj są bardzo gorące i nie ma miejsca, żeby zbyt dużo poruszać się na scenie.
PŁ: Jakie było najdziwniejsze, albo najśmieszniejsze zdarzenie, które przytrafiło się Wam podczas tras koncertowych?
SP: (Śmiech). Mam zbyt dziwne poczucie humoru, więc może lepiej nie odpowiem na to pytanie.
PŁ: Korpiklaani zarejestrowało piosenkę dla klubu piłkarskiego FC Lahti. Kto wpadł na ten pomysł?
SP: Korpiklaani wspiera jedyną fińską drużynę piłkarską – FC Lahti – więc zrobiliśmy to jako piosenkę wspierającą ich. Jeśli pójdziesz na ich mecz możesz ją tam usłyszeć.
PŁ: Kiedy możemy spodziewać się nowego albumu? Wspominałeś, że pracujcie nad nowym studyjnym wydawnictwem.
SP: Pracujemy nad tym właśnie teraz. Przesyłamy do siebie nawzajem wersje demo i tworzymy aranżacje. Nowy album ukaże się w ciągu przyszłego roku! Staramy się zrobić najlepszą płytę – jak zawsze.
PŁ: Jak Ty i Twoi kumple z zespołu znajdujecie inspirację?
SP: To indywidualna rzecz dla każdego. Dla mnie to po prostu granie muzyki, słuchanie muzyki. Czasami to tylko dobry nastrój, który może stworzyć muzykę w Miom umyśle. To polega na poszukiwaniu. Zazwyczaj to się dzieje, kiedy nawet nie myślę o muzyce – kiedy biegam, czy jestem bliżej natury.
PŁ: Kiedy dowiedziałeś się, że chcesz zostać muzykiem i kiedy zdałeś sobie sprawę, że akordeon to coś dla Ciebie?
SP: Pamiętam, że miałem jakieś 16 lat i zacząłem traktować muzykę bardziej na serio. Miałem 9 lat, kiedy zacząłem grać na akordeonie po tym, kiedy zobaczyłem jednego gościa grającego na nim w domu moich rodziców. Zakochałem się w tym brzmieniu i nadal potrafi przynieść naprawdę dobre uczucia, kiedy gdzieś słyszę pewien rodzaj dźwięku starego akordeonu. To było jak patrzenie na magika wykonującego sztuczki, albo słuchanie bajkopisarza opowiadającego historie.
PŁ: Porozmawiajmy o muzycznych idolach… Kim
byli Twoi „muzyczni bohaterowie”? Nadal są Twoimi ulubionymi zespołami?
SP: Wydaje mi się, że moje pierwsze zetknięcie z muzyką metalową to był
Manowar, Iron Maiden i W.A.S.P, ale po tym, jak Children Of Bodom wydali swój
pierwszy album naprawdę zacząłem słuchać tej muzyki. Powiedziałbym, że moimi
idolami byli wirtuozi gitary, jak Yngwie Malmsteen i inni. Moim marzeniem było
stać się długowłosym gitarzystą, ale stałem się łysym akordeonistą (śmiech). W
obecnych czasach nie słucham tyle metalu i ogólnie pomysł posiadania idoli jest
mi daleki.
PŁ: Jakie jest Twoje największe muzyczne
marzenie? Może jakieś miejsce do zagrania koncertu?
SP: Myślę, że po prostu pokierować tak moim życiem, żebym mógł utrzymywać
się z grania i któregoś dnia nagrać album, który byłby uznawany za klasyczny. Tworzenie
muzyki, na której widoczne są twoje „odciski palców” jest zawsze istotne. Może
jednym z osobistych celów byłoby zagrać wszystkie francuskie suity J.S Bacha podczas
koncertu, kiedy będę w wieku 50 lat… tak dla zabawy.
PŁ: Jak widzisz przyszłość Korpiklaani?
SP: Przez cały czas obserwuję, jak nasza kariera pnie się w górę, więc myślę,
że będzie zmierzać w tym kierunku także w przyszłości. Coraz więcej ludzi jest
świadomych folk metalu.
PŁ: Chciałbyś coś przekazać polskim
fanom zespołu?
SP: Polska publiczność zawsze była jedną
z naszych ulubionych! Czekajcie na nowy album i sprawdźcie DVD.
Rozmawiała Paulina Łyszko
Komentarze
Prześlij komentarz